Farbowanie odżywką, farmakognozja i przekłucie ucha
piątek, kwietnia 03, 2015
Witam Was moi mili :) Jaka u Was pogoda? U mnie na zmianę słońce, śnieg, deszcz, wiatr... czysta loteria. Nawet gdzieś tam raz zagrzmiało, gradem sypnęło, aż strach czasami wyjść. A w ostatnią niedzielę jeszcze biegałam po lesie bez obaw o moje zdrowie :) Obecnie sypie śniegiem i wygląda na to, że święta będą białe.
Wpadłam wczoraj na pomysł iście szatański, ponieważ nie mam obecnie henny na stanie, a mam odżywkę Fitomedu z ekstraktem z henny już na drugim miejscu, stwierdziłam, że to właśnie nią pofarbuję odrosty. Będzie to całkowita odmiana - tak pomyślałam i tak zrobiłam. Bo, niestety, sama odżywka daje takie efekty na włosach, jakby w ogóle na nich nie była. Co najwyżej może być dodatkiem koloryzującym do odżywki lub maski. Żadnego nawilżenia niestety nie daje, a dałam ją jako b/s w dość sporej ilości. Widziałam za to przyciemnienie koloru na końcach i bardziej rudy odcień.
Po drugim zdjęciu widać, że złapało, ale po pierwszym niekoniecznie ;) Otóż okazuje się, że niezbyt dokładnie rozprowadziłam odżywkę i w niektórych miejscach odrosty zostały nietknięte, a inne zrudziały :)Może w niedzielę albo poniedziałek zrobię drugie podejście i przytrzymam dłużej (np 5 godzin). Włosy są mięciutkie, niezbyt straciły na objętości (a nawet mam wrażenie, że jest ich więcej! nie mogę przestać ich dotykać:)), czyli bez problemu mogłabym ją stosować na skalp solo (z szamponem nie idzie w parze, niestety).
Głowa podczas posiedzenia prawie mnie nie swędziała (im dłużej siedziałam tym swędzenie bardziej ustępowało, aż w końcu po godzinie nie swędziało wcale), w przeciwieństwie do okresu mycia przed farbowaniem. Siedziałam łącznie 2,5 godziny, a jakąś godzinkę z odżywką Alterry wymieszaną z moim olejkiem na cellulit - olej ryżowy + olejek eteryczny grejpfrutowy (pięknie pachnie!). Po takiej mieszance rozczesują się (palcami oczywiście) bez problemu.
I jeszcze jedno zdjęcie włosów, po domowej mgiełce. Ugniatałam włosy i chyba dałam tej mgiełki z 20 ml na całość :D Zobaczymy jak się sprawdzi, a jak się sprawdzi bardzo dobrze to będzie wpis :)
Tak w ogóle dotknął mnie kryzys skórny, bo się okazuje, że nawet olej ryżowy nie jest w stanie pomóc mi ze swędzeniem, które spowodował olejek przeciwłupieżowy od Himalaya Herbals. I tak, mam łupież. Od olejku przeciwłupieżowego. Fuck logic.
Tak swoją drogą to w końcu do mojej nauki dołączył taki przedmiot jak farmakognozja, w skrócie: o roślinach, które się wykorzystuje w farmaceutyce. Przedmiot jest na tyle ciekawy, że na pewno coś się na blogu pojawi z tego zakresu, a póki co raczę Was tylko zdjęciami moich notatek :) I oczywiście nie obyło się bez kawy na zajęciach, ale niestety muszę Was przestrzec przed kawą w płazie cafe, bo leje się tylko do połowy kubka 250 ml. Porażka za 2,50. Zawiodłam się.
Co do kawy właśnie, to wiecie, że kawa rozpuszczalna ma podobne działanie na żołądek co domestos? Póki co żłopię czarną herbatę i kawę mieloną z odrobiną mleka:) Na zdjęciu mój ukochany kubek z Rossmanna z domestosem w środku :D
A podczas picia czegokolwiek zerka na mnie szynszyla. Jest na prawdę przekomiczna i czasami aż mnie ciarki przechodzą w jaki sposób się czasami zachowuje - tak na prawdę nigdy nie wiem kiedy się czego przestraszy (albo niczego) i odbije się od ściany by zawisnąć na wejściu do klatki. Bo zazwyczaj w 90% nie wyceluje i spada. Biedna. Ale i tak ją kocham :)
A tak całkowicie poza tematem: we wtorek przebiłam ucho, tzw. daith, mam na myśli dziurkę z kolczykiem-banankiem :) Pomijam problemy (przez moje ucho niestety, małe i zgrabne, ale trochę... grube, przez co był problem z przebiciem w tym miejscu), ale polecam salon Isabell w Rzeszowie. Pani bardzo miła, Pan także, wszystko mi wyjaśniono, sterylne warunki, jeśli będę chciała znowu przekłuwać ucho to znowu tam idę! :)
Na pierwszym zdjęciu - kucyk. Dawno niewidziany kucyk. Robię go na prawdę rzadko, bo po prostu nie lubię, aż żal mi końcówek jak się tak motają po swetrze. No i skóry przede wszystkim. Zresztą przygotowuję powoli post o tym, jakie fryzury najlepiej nosić, aby kolczyk został nietknięty przez cały dzień przez włosy. Myślę, że się przyda :)
Piszcie co u Was, wklejajcie linki, zdjęcia, chętnie poczytam i odwiedzę! :) A ja Wam życzę wesołego kurczaczka i przede wszystkim zdrowia po lanym poniedziałku. Trzymajcie się cieplutko!
Wpadłam wczoraj na pomysł iście szatański, ponieważ nie mam obecnie henny na stanie, a mam odżywkę Fitomedu z ekstraktem z henny już na drugim miejscu, stwierdziłam, że to właśnie nią pofarbuję odrosty. Będzie to całkowita odmiana - tak pomyślałam i tak zrobiłam. Bo, niestety, sama odżywka daje takie efekty na włosach, jakby w ogóle na nich nie była. Co najwyżej może być dodatkiem koloryzującym do odżywki lub maski. Żadnego nawilżenia niestety nie daje, a dałam ją jako b/s w dość sporej ilości. Widziałam za to przyciemnienie koloru na końcach i bardziej rudy odcień.
góra - przed (telefon); dół - po (aparat) |
z tego zdjęcia jestem dumna <3 |
normalne - głowa w tył - roztrzepane
Głowa podczas posiedzenia prawie mnie nie swędziała (im dłużej siedziałam tym swędzenie bardziej ustępowało, aż w końcu po godzinie nie swędziało wcale), w przeciwieństwie do okresu mycia przed farbowaniem. Siedziałam łącznie 2,5 godziny, a jakąś godzinkę z odżywką Alterry wymieszaną z moim olejkiem na cellulit - olej ryżowy + olejek eteryczny grejpfrutowy (pięknie pachnie!). Po takiej mieszance rozczesują się (palcami oczywiście) bez problemu.
I jeszcze jedno zdjęcie włosów, po domowej mgiełce. Ugniatałam włosy i chyba dałam tej mgiełki z 20 ml na całość :D Zobaczymy jak się sprawdzi, a jak się sprawdzi bardzo dobrze to będzie wpis :)
Tak w ogóle dotknął mnie kryzys skórny, bo się okazuje, że nawet olej ryżowy nie jest w stanie pomóc mi ze swędzeniem, które spowodował olejek przeciwłupieżowy od Himalaya Herbals. I tak, mam łupież. Od olejku przeciwłupieżowego. Fuck logic.
Tak swoją drogą to w końcu do mojej nauki dołączył taki przedmiot jak farmakognozja, w skrócie: o roślinach, które się wykorzystuje w farmaceutyce. Przedmiot jest na tyle ciekawy, że na pewno coś się na blogu pojawi z tego zakresu, a póki co raczę Was tylko zdjęciami moich notatek :) I oczywiście nie obyło się bez kawy na zajęciach, ale niestety muszę Was przestrzec przed kawą w płazie cafe, bo leje się tylko do połowy kubka 250 ml. Porażka za 2,50. Zawiodłam się.
Co do kawy właśnie, to wiecie, że kawa rozpuszczalna ma podobne działanie na żołądek co domestos? Póki co żłopię czarną herbatę i kawę mieloną z odrobiną mleka:) Na zdjęciu mój ukochany kubek z Rossmanna z domestosem w środku :D
A podczas picia czegokolwiek zerka na mnie szynszyla. Jest na prawdę przekomiczna i czasami aż mnie ciarki przechodzą w jaki sposób się czasami zachowuje - tak na prawdę nigdy nie wiem kiedy się czego przestraszy (albo niczego) i odbije się od ściany by zawisnąć na wejściu do klatki. Bo zazwyczaj w 90% nie wyceluje i spada. Biedna. Ale i tak ją kocham :)
A tak całkowicie poza tematem: we wtorek przebiłam ucho, tzw. daith, mam na myśli dziurkę z kolczykiem-banankiem :) Pomijam problemy (przez moje ucho niestety, małe i zgrabne, ale trochę... grube, przez co był problem z przebiciem w tym miejscu), ale polecam salon Isabell w Rzeszowie. Pani bardzo miła, Pan także, wszystko mi wyjaśniono, sterylne warunki, jeśli będę chciała znowu przekłuwać ucho to znowu tam idę! :)
Na pierwszym zdjęciu - kucyk. Dawno niewidziany kucyk. Robię go na prawdę rzadko, bo po prostu nie lubię, aż żal mi końcówek jak się tak motają po swetrze. No i skóry przede wszystkim. Zresztą przygotowuję powoli post o tym, jakie fryzury najlepiej nosić, aby kolczyk został nietknięty przez cały dzień przez włosy. Myślę, że się przyda :)
Piszcie co u Was, wklejajcie linki, zdjęcia, chętnie poczytam i odwiedzę! :) A ja Wam życzę wesołego kurczaczka i przede wszystkim zdrowia po lanym poniedziałku. Trzymajcie się cieplutko!
42 komentarze
słodka ta szynszyla! *.* a o takim kolczyku marzyłam bardzo długo, ale okazało się że mam za małą chrząstkę na przekłucie w tym miejscu :/
OdpowiedzUsuńJa dość grubą i chwilę Pani musiała się pomęczyć. Obawiam się, że przez grubość będzie się znacznie dłużej goiło, tak jak półtorej roku goił się drugi kolczyk w chrząstce. Brrr.
OdpowiedzUsuńKolczyk i szynszylek słodkie. A włosy mają bardzo mocny odcień - albo tak wyszły :) Nigdy nie farbowałam w ten sposób.
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu dały czadu trochę, robiłam zdjęcie w stronę okna.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co Wam na tej farmakognozji opowiedzą, czekam na posty :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie to ciekawi, bo jak dotąd ten przedmiot mnie najbardziej interesuje, a od początku marca miałam tylko jeden raz :(
OdpowiedzUsuńMój industrial się lubił paprać, szczególnie, że robiłam go w zimie (a była to najgorsza zima, jaką pamiętam) :/ osłaniaj go od zimna jeszcze teraz, żeby Ci nie powyłaziły węzły chlonne za uchem.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dziurawienie się w zimie to katorga. Kaptur (czasem dwa) + szalik codziennie, więc raczej mi nic nie powinno powyłazić
OdpowiedzUsuńOo, też marzy mi się zrobienie kolczyka albo daith, albo rook, ale mimo, że już jestem mocno "obkolczykowana"
OdpowiedzUsuń, to trochę się boję :p też rzadko robię zwykłego kucyka, bo strasznie szybko zsuwają mi się wszystkie gumki :(
O przypomniałaś mi o poście który miałam napisać wieki temu! O tym jak przestałam pić kawę i nadal żyję :D
OdpowiedzUsuńDaith mimo wszystko nie jest tak uciążliwy jak się wydawało :) Najgorszy wg mnie był pierwszy kolczyk z chrząstce, nigdy więcej :D A próbowałaś invisibooble?
OdpowiedzUsuńMi kawa chyba nie pomaga... :D
OdpowiedzUsuńJa miałam robiony na chrząstce pistoletem, to faktycznie nie było zbyt miłe, goiło się w nieskończoność :D Tak, mam invisibobble, i nawet one lubią mi się zsuwać, chociaż i tak są najlepsze ze wszystkich gumek jakie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem przeciwna pistoletom, bo dwie dziury mi po prostu wyemigrowały, a tak jak mówiłam w chrząstce goił mi się półtorej roku (a nawet nie wiem czy nie dłużej), a powinien max rok. Daith był moim pierwszym robionym igłą :)
OdpowiedzUsuńJa wszystkie kolczyki które mam w uchu ( łącznie 7 :p ) miałam niestety robione pistoletem, bo robiła mi je moja mama, która dawno temu miała gabinet kosmetyczny, bardzo chcę iść do salonu zrobić kolejny igłą, ale panicznie się tych igieł boję :D
OdpowiedzUsuńTeż się bardzo boję igieł, dlatego powiedziałam mojej, czy mogłabym zamknąć oczy to będę spokojniejsza. I byłam. W dodatku rozmowa z nią jakoś mnie uspokajała:)
OdpowiedzUsuńNie lubię domestosa i mam nadzieję, że nigdy nie polubię! Jestem wierna herbatce z cytrynką. A co do kolczyków, gdyby mama mnie z domu nie wyrzuciła postawiłabym na ten:
OdpowiedzUsuńhttp://i2.pinger.pl/pgr201/62a47e2a00264de44e51489c/waz3.jpg <3
Póki co nie mam dostępu do specjalnej maszyny, więc muszę raczyć się domestosem :<
OdpowiedzUsuńCałe szczęście rzadko pijam kawę.
ucho super:)
OdpowiedzUsuńMożemy się potem wymienić notatkami :)
OdpowiedzUsuńNoo często się słyszy o tym, że produkty przeciwlupiezowe powodują łupież :( szynszyla piękna! Ale zaciekawilas mnie tym farbowaniem odżywka! No bo jak : o
OdpowiedzUsuńChcę taki! Gdzie go można dostać? Mama mnie nie wyrzuci z domu, bo sama spierdzieliłam :D a cytryna z herbaty wyciąga jakieś szkodliwe coś (glin? Nie wiem, czy dobrze kojarzę) i podobno też jest szkodliwa, rak i te sprawy.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie!
OdpowiedzUsuńrestyle.pl :D a o herbacie z cytryną też coś słyszałam
OdpowiedzUsuńJa też rzadko, chyba, że mam na weekendzie zajęcia to 3 kawy na dzień potrafię wypić :/
OdpowiedzUsuńMi też się podoba!:D
OdpowiedzUsuńZobacz sobie skład odżywki Fitomed dla włosów ciemnych z ekstraktem z henny i zielonej herbaty. Na drugim miejscu w składzie ma hennę, a na trzecim bodajże herbatę :) I farbuje! Tylko ciekawa jestem jak długo będzie siedziało na włosach.
OdpowiedzUsuńNie lubię smaku kawy, więc nie mam problemu z jej niepiciem. ;]
OdpowiedzUsuńJaka słodka szynszyla.
Wesołych świąt. :)
To ja czekam na wpis związany z nowym przedmiotem, którego się uczysz :)
OdpowiedzUsuńJejuu ale ty masz świetne te włosy !!!! genialne poprostu :D no i też myślałam o takim przebiciu ucha :D niedawno Red Lipstick monster robiła o nim filmik :D
OdpowiedzUsuńAa Ci dobrze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się napisać dużo wpisów:)
OdpowiedzUsuńSzynszyla słodka! Moja przyjaciółka ma trzy takie stworki i co chwilę raczy mnie ich zdjęciami :D
OdpowiedzUsuńUWAGA OBALAM MITY!
OdpowiedzUsuńherbata z cytryną szkodzi tylko wtedy, kiedy wrzucimy ją w momencie gdy w kubku mamy jeszcze torebkę/liście herbaty :)
Ja wole domestosa niż kawe sypaną, a na w ziarnach mnie nie stać biedej i nie mam młyneczka :D
OdpowiedzUsuńteż mam małe, zgrabne, grube i twarde uszka :) Korci mnie właśnie taki kolczyk, ale sama nie wiem - jeszcze muszę pomyśleć ;)
masz śliczne pismo, a ten Twój zwierzaczek ażżż sama chcę takiego !
ps. ahhh kubki z rossmana <3
u mnie hebratka czarna z miodem, imbirem, cyutrynką i sokiem z czarnej porzeczki = mniaaamiii ^_^
mi kawa też nie pomaga, ale smakuję :) zwłaszcza z cukrem i mleczkiem na dwa palce :)))))))
OdpowiedzUsuńchyba umrę .. nigdy nie wyciągam torebki z herbatki - lubię taką mocną ;)))
OdpowiedzUsuńogólnie coś czytałam gdzieś albo oglądałam program, że jeśli się nie ma łupieżu a stosuje się coś na łupież to wtedy wywołujemy sobie łupież i już środki przeciwłupiożowe nie pomagają.. :(
OdpowiedzUsuńwchodzę na youtube ! :D
OdpowiedzUsuńkurcze, ale lipa :D
OdpowiedzUsuńJaki piękny kubek! Nie widziałam go u siebie niestety :( ja teraz piję zwykłą czarną herbatkę:)
OdpowiedzUsuńkupiłam go rok temu w okolicach walentynek :P Twój też jest uroczy :)) pysznej herbatki ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)