Sylveco, szampon pszeniczno-owsiany ◆recenzja mojej mamy◆
poniedziałek, kwietnia 06, 2015
Witam Was moi drodzy :) Dzisiaj zdjęcia moje, a recenzja mamy i troszkę mojej opinii też trochę zasięgniecie. Mam nadzieję, że taka forma Wam się podoba i usłyszycie opinię trochę z innej strony, ale teoretycznie z tej samej :)
◆ Przypominam, że moja mama ma włosy bardzo zniszczone (farbowaniem chemicznym), krótkie i w małej ilości (ma prześwity, ale dzięki olejom się zagęściły, mimo to nadal widać skórę). ◆
Szampon, który uwielbia wręcz moja mama to tylko (może aż) około 22 złote szczęścia zamknięte w ciemnej, plastikowej butelce o pojemności 300 ml. Jest to już trzecia, jak nie czwarta butelka kosmetyku, który stoi na półce w łazience, więc możecie się już domyślić, że to będzie pozytywna recenzja.
Otwór jest idealny do nieco żelowej konsystencji i nie ma tu mowy o przelaniu. Moja mama nigdy nie skarżyła się na opakowanie, a najlepsze to to, że jak widzi go w sklepie to automatycznie widzę uśmiech na jej twarzy :)
W kwestii szamponów i czegokolwiek do włosów zawsze konsultuje się ze mną, choć zdarzy się, że i tak mnie nie posłucha, a potem szampon leży niestety nieużywany. Skład podoba się zarówno mnie jak i jej, w żaden sposób jej nie podrażnia. Używa tego szamponu na co dzień, a raz na tydzień lub w zależności od potrzeby myje szamponem dziegciowym z 18 ziołami od Babuszki. Ja bym potrzebowała właśnie takiego oczyszczenia raz na jakiś czas, bo guma guar w moim przypadku przyklapuje włosy dopiero po 2-3 tygodniach. Zapewne u mamy także, skoro używa mocniejszego szamponu Babuszki.
W kwestii szamponów i czegokolwiek do włosów zawsze konsultuje się ze mną, choć zdarzy się, że i tak mnie nie posłucha, a potem szampon leży niestety nieużywany. Skład podoba się zarówno mnie jak i jej, w żaden sposób jej nie podrażnia. Używa tego szamponu na co dzień, a raz na tydzień lub w zależności od potrzeby myje szamponem dziegciowym z 18 ziołami od Babuszki. Ja bym potrzebowała właśnie takiego oczyszczenia raz na jakiś czas, bo guma guar w moim przypadku przyklapuje włosy dopiero po 2-3 tygodniach. Zapewne u mamy także, skoro używa mocniejszego szamponu Babuszki.
Woda, Glukozyd laurylowy, Betaina kokamidopropylowa, Miód, Glukozyd kokosowy, Panthenol, Proteiny owsa, Proteiny pszenicy, Guma guar, Kwas mlekowy, Benzoesan sodu, Olejek z trawy cytrynowej
Skład moim zdaniem bardzo fajny, ale betaina kokamidopropylowa nie jest niestety dla wszystkich i tu mi serce płacze. Tak samo guma guar jest u niektórych tragiczna w skutkach. Oprócz wcześniej wspomnianych składników jest pełno dobroci, takich jak miód, pantenol, no i tytułowe proteiny :) Moim zdaniem nie powinno się tego szamponu używać codziennie, bo można by było je leciutko przeproteinować, ale uwierzcie mi, że u mojej mamy przeproteinowane i normalne wyglądają tak samo. Tak ma zniszczone.
To co skradło moje serce to zapach, który widnieje jako olejek z trawy cytrynowej. Uwielbiam to jak ten szampon pachnie i mogłabym otaczać się w takich zapachach codziennie. Nie zostaje na włosach, a przynajmniej ja nie czułam tego zapachu w pobliżu mojej rodzicielki. Ja bym się nie obraziła, jakby na moich włosach został do następnego mycia.
Co do wydajności moim zdaniem jest przeciętna. To już kolejne butelka z kolei, ale widocznie mojej mamie nie przeszkadza niezbyt duża wydajność.
Czy moja mama poleca? Poleca. Ja polecę tym, którym nie przeszkadza ani betaina kokamidopropylowa ani guma guar i szukają szamponu, który na prawdę pięknie pachnie cytrusami i jest delikatniejszy od typowych szamponów.
16 komentarze
Ja właśnie muszę sprawdzić czy przypadkiem moje włosy nie lubią się z gumą. Fajnie, że się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńmam go czeka na kolejke:)
OdpowiedzUsuńJa zużyłam próbkę tego szamponu i czaję się na pełnowymiarowe opakowanie ;) Zazdroszczę takiej słuchającej się mamy - moja kupuje mgiełkę z alkoholem denatem, niemal siłą wciskam jej maskę w ręce, cóż... o olejowaniu nie chce nawet słyszeć... ;)
OdpowiedzUsuńmam ten szampon, u mnie potrzeba go niewiele - używam od ok. 2 miesięcy, a mam jeszcze połowę butelki :) moje włosy są wrażliwe na proteiny, ale u mnie nie wystąpiło żadne przeproteinowanie (myję tylko skalp), a wręcz włosy odżyły, nabrały blasku i miękkości. jedynie odbicia od nasady im trochę brak i nad tym ubolewam.
OdpowiedzUsuńmam go i dla mnie jest hmmm... tylko dobrym produktem, bez szału i bez zachwytu, fajny skald lecz mega niewydajny, do tego trudno jest go spłukać z włosów
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się sprawdzi:)
OdpowiedzUsuńGeneralnie zawsze możesz wylać zawartość mgiełki i wlać coś innego :)
OdpowiedzUsuńNiezbyt oszałamiające odbicie może być sprawką gumy guar, najlepiej będzie jeśli raz na jakiś czas umyjesz mocniejszym szamponem :)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś balsam myjący?:)
OdpowiedzUsuńbalsam nie, lecz moja babcia go używam to muszę trochę od niej pożyczyć
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty Sylveco, ich balsam myjacy do włosów jest moim ogromnym ulubieńcem, czekam aż wprowadza do swojej ofery jakieś odżywki lub wcierki bo na pewno składy będą świetne:-)
OdpowiedzUsuńJa go lubiłam, ale to nie była miłość ;) Wolę zdecydowanie bardziej balsam myjąc <3
OdpowiedzUsuńJa tez szampon uwielbiam - podobnie jak balsamy do włosów Sylveco i ich produkty do ust. Nie żałuję wydanych pieniędzy na te produkty. Poza tym, uwielbiam zapach tego szamponu :D Także, ja również mogę polecić :)
OdpowiedzUsuńNa mojej głowie się sprawdził na chwilę (miałam kilka próbek) :)
OdpowiedzUsuńJa prawdopodobnie kupię właśnie balsam, miałam kilka próbek i było ok :)
OdpowiedzUsuńZapach ma cudowny! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)