­

Bingo Spa - maska ze spiruliną i keratyną

czwartek, października 16, 2014


Od jakiegoś czasu mam dość swoich włosów... Są coraz bardziej marudne, coraz bardziej się plączą, a włoski przy twarzy są rozdwojone na wszelkie możliwe sposoby. Poziom ich nawilżenia jest równy 2 w skali 0-10, a to z braku chęci na dłuższe trzymanie odżywki (w tej chwili stosuję metodę OMO), a bo za zimno, a bo coś tam. Chyba po prostu dopadła mnie jesienna chandra :) A zdjęcie maski Bingo iśnie nieadekwatne to stanu liści z dzisiaj.



Maskę BingoSpa dorwałam w sklepie osiedlowym - nie wiem co jest takiego w kosmetykach do włosów tej firmy, że mnie tak do nich ciągnie :) Uwierzcie mi, że gdy zobaczyłam wersję ze spiruliną od razu zapragnęłam ją mieć. Jeszcze nie skończyłam Hegrona, a już Bingo było w użyciu. Coś w nich takiego jest :) Za maskę zapłaciłam 8,99 zł za 500 ml, co moim zdaniem jest bardzo niską ceną jak na tak dużą ilość produktu.

W opakowaniu z plastiku znajdziemy pokrywkę zabezpieczającą (wyrzuciłam ją jakiś czas temu, z racji iż mnie zaczęła po prostu denerwować) i maskę o poniższym składzie:
Aqua (woda), 1 Heksadecanol 1 Octadecanol (miksture), Ceteareth-20 (and) Cetearyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine (substancje powierzchniowo-czynne i emulgatory), Hydrolyzed Keratin (hydrolizowana keratyna), Glycerin (gliceryna), Aqua (woda), Fucus Vesiculosus Extract (ekstrakt z morszczynu pęcherzykowatego), Enteromorpha Compressa Extract (ekstrakt z algi zielenicy), Porphyra Umbilicalis Extract (ekstrakt z czerwonych alg), Undaria Pinnatifida Extract (ekstrakt z brązowych alg), Lithothamniom Calcareum Extract (ekstrakt z czerwonych alg - skalinka ostrogowatego), Parfum (substancja zapachowa), Citric Acid (regulator ph), Methyl Paraben, Sodium Benzoate, Ethyl Paraben (konserwanty).
Bingo Spa chyba we wszystkich kosmetykach ma parabeny, jednakże nie jestem w stanie napisać, że w 100%, bo nie znam składu wszystkich ich produktów. To mnie boli, jednak miłość do polskiej firmy chyba zwyciężyła i kupuję ich produkty mimo to. Niestety nie nakładałam maski na skórę głowy i nie mogę napisać czy podziałała w jakiś sposób. Jednakże wiem, że nakładanie jej na skalp nie byłoby żadnym problemem, z powodu konsystencji. Nie jest gęsta jak budyń, potrafi spaść z rąk, jednak nie jest rzadka. Jeśli mamy ją stosować 2-3 razy w tygodniu to z pewnością nam starczy na około 2 miesiące (w zależności od tego ile nakładamy na włosy).


Natomiast na włosach, w moim przypadku, spisywała się okropnie, nawet przed myciem (nawet jeśli nałożyłam później odżywkę pełną emolientów). Po jej stosowaniu ogarniał moje pasma puch, były niemiłe w dotyku... Po prostu dla moich prostujących się fal jest bublem :( Plusem jest opakowanie, które możemy w jakiś sposób przerobić i będzie zdobiło nasze biurko - jest wystarczająco duże na różne duperelki, typu długopisy czy kredki :)

Dużo czytałam pozytywnych opinii o tej masce, dlatego się zawiodłam. A Wy jak ją oceniacie? Spisała się u Was?

Inne wersje, które przetestowałam: z glinką ghassoul, proteinami kaszmiru, masło shea i 5 alg,  karnalitowe czarne błoto.

Zobacz to

Zakaz kopiowania i rozprzestrzeniania zdjęć i tekstów bez zgody autora. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

Moja lista blogów

Subscribe