Jak zadbać o włosy w internacie/akademiku (kiedy nie chcemy zbytnio pokazywać swojego zamiłowania do włosów światu?)
wtorek, grudnia 09, 2014
Witam Was bardzo serdecznie :) Ostatnio bardzo dużo osób wyszukuje mój blog pod hasłem 'jak zadbać o włosy w internacie/akademiku' dlatego postanowiłam po raz kolejny napisać o tym, ale bardziej dokładnie i co może Was spotkać za włosomaniactwo na moim przykładzie :)
Wybór kosmetyków i akcesorii
Przed wyprowadzką warto popytać czy woda w danym mieście jest twarda, chlorowana, miękka czy zanieczyszczona. Ja osobiście miałam sytuację taką, że trafiłam w miejsce, gdzie woda była twarda, chlorowana i pozostawiała spory kamień. Kosmetyki całkowicie inaczej zachowywały się w twardej wodzie, a całkiem inaczej w domu, gdzie woda była czyściutka i o średniej twardości. Warto wziąć jeden szampon z SLS (lub SLeS, SCS, SMS, itd.) i jeden delikatniejszy i sprawdzić, który lepiej włosy przyjmą, bo możecie się na prawdę ostro zdziwić. Warto także wziąć dobrze nawilżającą odżywkę lub maskę oraz prostą, bo być może wystarczy Ci taka prosta? Oleje sprawdzą się wszędzie, weźcie ten najlepszy, a także coś na nawilżenie skalpu. Wcierki? Polecam strzykawki i nakładanie płynu w łazience pod prysznicem. Zapach nie będzie się unosił i ominiecie zbędnych pytań co tak capi.
Obmyślając listę produktów nie zapomnijmy o akcesoriach. Warta uwagi jest bawełniana koszulka i kilka sztuk czepków lub reklamówek, wszelkiej ilości gumki, spinki i... suszarka. Uwierz mi, że Ci się przyda. Nawet jeśli nie używasz zbyt często.
Moja sytuacja: z tygodnia na tydzień przynosiłam coraz więcej kosmetyków do testów, bo wiedziałam, że to co użyję na bardziej miękkiej wodzie i działa na niej świetnie to nie znaczy, że tak samo będzie działała na twardszej. Był problem z zakupem kosmetyków, które kupiłam w nowym mieście, bo nie wiedziałam czy dobrze zadziałają w domu.
Koszulka do wycierania włosów była tak poplamiona, że wychowawczynie kazały mi ją ściągać jak tylko wyschnie. Myślały, że jest ona do zwykłych farb do malowania. Nie była :)
Prostownice bardzo często były zabierane przez wychowawczynie, bo dziewczyny zostawiały je włączone lub podpięte do prądu. To wystarczyło, żeby odebrać prostownicę na koniec roku szkolnego.
Podsumowując:
szampony: mocny i delikatniejszy
odżywki/maski: po jednej sztuce bogatej i prostej
olej: na początek wystarczy jeden
nawilżenie skalpu: może to być olej powyższy lub jakaś wcierka
Opakowania i transport
Przeprowadzając się do internatu/akademika pamiętajcie przede wszystkim o tym, że na duże słoje Kallosa nie będzie miejsca. Najważniejsze jest to, żeby kosmetyki łatwo było przenieść pod prysznic, dlatego polecam zakupienie lub wyczyszczenie opakowań ze starych kosmetyków do pojemności 100-200 ml i o kształtach takich, by można było wygodnie złapać. Opakowania o takich wielkościach łatwo wsadzić do większej kosmetyczki i bez problemu przetransportować do łazienki oraz nie będzie to zbytnio obciążać wieszaka lub metalowej półki. Nie będzie także nam ciążyć podczas podróży autobusem lub pociągiem, a to jest bardzo ważne. Ważne jest także to, by wszystko było postawione w pionie (mi służyła do tego boczna kieszonka w torbie podróżnej) lub bardzo dobrze zabezpieczone (każdy kosmetyk w osobnym worku).
Podsumowując:
Małe opakowania do 200 ml o dobrze dobranym kształcie
Zabezpieczenie opakowań w postaci worków lub taśmy
Moja sytuacja: bardzo fajnie sprawdziły się 100ml opakowania z Rossmanna. Najtrudniej było z wszelkimi proszkami, typu ziółka indyjskie. Pakowałam je do zakręcanych opakowań i musiałam je jakoś brać do kosmetyczki, co było bardzo trudne. Pod niektórymi prysznicami nie było ani półek ani wieszaków, więc opakowania te musiały być bardzo szczelne, by woda się do nich nie dostała.
Pielęgnacja
Niestety tutaj jest najtrudniejsza część. Nie obejdzie się bez ciągłych pytań: a co to, a na co, a po co, a za ile, a skąd. Musicie być na to przygotowane, bo u mnie ciekawość co niektórych nie znała granic... Najlepiej wszystko trzymać w jednej kosmetyczce albo w jakimś pudle. Ja trzymałam i w tym i w tym i wybierałam co mi tam pasowało :)
Wszelkie oleje, które ma się na głowie przed myciem warto przykryć czepkiem i koszulką, po to, aby nie roznosiły nieprzyjemnego zapachu (np. piękne zapachy indyjskich olei) lub gdy owy olej jest bezwonny albo ma przyjemny zapaszek (np. kokosowy) warto zrobić koczek na czubku głowy, by nie brudziły niczego, nawet naszych ciuchów.
Jeśli macie krótkie włosy (do ramion) polecam mycie w umywalce - oszczędzicie innym kolejek pod prysznic, a Ty w spokoju i bez krzyków umyjesz pasma. Jeśli masz dłuższe włosy pozostaje jedynie prysznic. Pamiętajcie, by zabierać własne włosy z odpływu, bo to istny meksyk jak kilka dziewczyn, które mają włosy po pas myje się po kolei.
Wszelkie odżywki i maski, jeśli chcecie potrzymać dłużej niż okres mycia całego ciała, polecam zmyć później także w umywalce bez znaczenia jakiej długości macie włosy. Oszczędzicie innym nerwów i kolejek.
Wszelkie wcierki i zabezpieczacze na końcówki lepiej nakładajcie w łazience. Umyjecie od razu ręce, a i zapach się rozniesie i nie będzie go aż tak czuć.
Moja sytuacja: bardzo często nakładałam śmierdzące oleje i nie przykrywałam ich niczym. W pokoju capiło niemiłosiernie, a dziewczyny czasami nie mogły spać i w zimie musiałyśmy wietrzyć pokój przez długie minuty. Bardzo często było także tak, że nie mogły znieść niektórych zapachów odżywek, bo co jak co, ale niektóre zostały na długie godziny na moich włosach i po prostu było to czuć jak przeszłam koło kogoś, albo się nad kimś pochyliłam. Jedna z koleżanek nie mogła się doczekać aż zużyję odżywkę Alverde fioletową, bo według niej po prostu śmierdziała. Na szczęście zużyłam ją w miarę szybko.
Podsumowując:
Rób wszystko tak, by inni nie musieli od Ciebie uciekać z zatkanym nosem i aby nie darli na Ciebie buzi, bo siedzisz pod prysznicem godzinę :)
Uff, mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości rozwiałam. Jeśli macie jakieś pytania - pytajcie śmiało. Odpowiem i dopiszę we wpisie:)