Walka z kalpi Tone
środa, lipca 03, 2013Tytuł dość... bojowy, ale nie powiem, trochę dał mi ten proszek w kość. Dostał się do nosa i gardła, wtedy gdy chorowałam... a idź Ty zły :) Od razu przestrzegam - jeśli macie jakikolwiek kontakt z takimi indyjskimi proszkami załatwcie sobie coś na nos (np. takie ściskacze basenowe, nie wiem jak to się fachowo nazywa, zakłada się na nos) lub nie róbcie czegokolwiek nad proszkiem. To coś się ulatnia bardzo szybko (szczególnie przy otwieraniu i mieszaniu) i... po zrobieniu papki niesamowicie cuchnie. A wcale wrażliwego nosa nie mam.
Powyżej macie to co wykorzystałam w mieszance. Dodatkowo trzeba załatwić odżywkę, która mi ze zdjęcia uciekła, a była nią Timotei Pure Naturalne Oczyszczanie i Natura Siberica. Ważne, żeby była bez silikonów.
Instrukcja
- dwie czubate łyżeczki Kalpi Tone
- dwie łyżeczki oleju z avocado/mieszamy
- dwie czubate łyżeczki odżywki/mieszamy
- dodajemy wody/mieszamy
- trzy kropelki olejku eterycznego lawendowego/mieszamy
- zawijamy w folię i odstawiamy na noc
- mieszamy i dodajemy następną porcję odżywki
- nakładamy na (pół) godzinę po czepek i ręcznik
- myjemy szamponem (Shikakai w proszku)
Papka przed i po odstawieniu. Nie wygląda zbyt pięknie prawda? Jeśli dodacie jeszcze odżywki to będzie wyglądało jak błoto. A jak efekty? Żadne. Końcówki suche, szorstkie, reszta włosów wcale lepsza nie jest :( Nawet niedomycie się zdarzyło, choć tam dużo mieszanki nie nakładałam.
Resztę zużyję jako dodatek do odżywek, bo jako maska u mnie się nie sprawdza, niestety. Szkoda.
Używałyście kiedyś tego proszku? Chcecie w następnych dniach mix mini recenzji szamponów, odżywek, masek i olei? :)