Jak schudłam 10 kg od lutego?

piątek, września 13, 2013

Cześć dziewczyny :)
Jakiś czas temu, a dokładnie tutaj, wspominałam, że schudłam dość dużo (dla Was dużo :D) a dokładnie 10 kg w czasie około 7-8 miesięcy. Chciałabym Wam co nieco opowiedzieć o moim ciele, czyli co ze mną przechodziło :)

W lutym, a dokładniej na feriach, na wadze zobaczyłam 75 kg - która dziewczyna by się nie przeraziła? Z resztą, na początku gimnazjum i tak potrafiłam ważyć nawet niecałe 80... Stwierdziłam, że wezmę się w garść i tak oto zaczęłam stosować dietę MŻ (mniej żreć). Na początku kwietnia ważyłam już 70 kg, czyli sukces jakiś był. Cały kwiecień przebiegłam truchtem (30-40 minut, waga 68), a w maju odpoczynek - wyjazd 2 tygodniowy pokrzyżował moje plany, ale schudłam wtedy 0,2 kg, następnie początek czerwca - znowu 2 tygodniowy wyjazd, po którym znowu ważyłam 69 kg... Pod koniec miesiąca wzięłam się po raz kolejny w garść, bo nie mogłam na siebie patrzeć i zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską, później była Mel B - ale efekty były marne. Początek sierpnia - 67,4 kg i dopiero sierpień był miesiącem, w którym uświadomiłam sobie jak ważne są ćwiczenia na spalanie tłuszczu (nawet 15-20 minut dziennie) i rozciąganie mięśni. Koniec wakacji przyniósł wagę 64-65 i nadal chudnę.
Odnośnie mojego odżywiania w ciągu tych miesięcy: zmieniłam całkiem sposób, w jaki jem i co mam na talerzu. Nie słodzę, nie solę, nie jem białego pieczywa, absolutnie. Codziennie rano jem płatki owsiane na wodzie i mleku 0% (ewentualnie 1,5%) z rodzynkami - jest to na prawdę pożywne śniadanie i nic mi nie zapewnia takiej siły na resztę dnia. Dodatkowo herbatka odchudzająca - są to same zioła, mi bardzo smakują bez cukru, obowiązkowo do płatków :) Drugie śniadanie to często wafle ryżowe z biedronki (sam ryż, bez dodatków! Kosztuje 1,99 zł) z serem lub wędliną plus jakieś warzywka. Obiad to to co akurat nam podadzą na stołówce (nie jem ziemniaków, przy czym jem najpierw węglowodany (zdarzy się, że zjem te ziemniaki, ale jeśli są całe, a nie rozgniecione), później warzywka, a na końcu białko, czyli mięso :)), podwieczorek - wafel z jakimś dodatkiem razem z Inką z błonnikiem wymieszaną z mlekiem 0%. Kolacja tak samo jak obiad, w 90% kolacji biorę ze sobą wafle. Staram się na noc nie jeść węglowodanów, bo dłużej się trawią.
Wiecie co jest sztuką? Nie układanie sobie specjalnego jadłospisu, a samo zjedzenie danego posiłku. Na każdy kęs powinnyśmy przeznaczyć 15-20 sekund, aby zrobiła się w ustach papka. W tej sposób wszystko zostanie szybciej strawione :) Ważne jest to, aby nie połykać jedzenia, a się nim delektować. Po to jest.
Woda mineralna była rzadko w moim jadłospisie. Nie piłam 1,5 litra dziennie jak to wszyscy piszą na forach czy gdzie indziej - tą ilość trzeba dostarczać wraz z jedzeniem! Dużo osób o tym nie wie, bo nasi polscy tłumacze źle oczywiście wszystko ogarnęli. Jak widzę na forach, że dziewczyny piją nawet i po 4 litry wody to łapię się za głowę - można sobie nawet tym wyrządzić krzywdę w postaci wypłukanych substancji... Mimo to mam przy sobie zawsze wodę mineralną, ponieważ ma zerowy indeks glikemiczny - czyli nie podwyższa nam cukru we krwi. Bardzo często, a raczej zawsze po zjedzeniu czegoś słodkiego wypijam dużą ilość wody, aby cukier w organizmie obniżyć. Wtedy nie robię się szybko głodna :) Jedną 1,5l  butelkę wypijam w 2-3 dni.

To chyba wszystko co mogę o swoim ciele powiedzieć... Zdjęć porównawczych nie będzie, nie chcę się zbytnio pokazywać :) Mam nadzieję, że Wam pomogłam "zrzucić kilka kilo".
Myślę nad zrobieniem takiej mini serii - co miesiąc o moim ulubionym produkcie, np. bez cukru :) 

A tutaj nowy nabytek do oczyszczania - za 5 zł :)

Zobacz to

Zakaz kopiowania i rozprzestrzeniania zdjęć i tekstów bez zgody autora. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

Moja lista blogów

Subscribe