4 dzień bez drogeryjnych kosmetyków: na bogato! Siemię lniane, soda i kalina koralowa

czwartek, sierpnia 28, 2014


Dzisiaj 4 dzień bez drogeryjnych kosmetyków - jak mogę podsumować 2 i 3 dzień? Całkiem w porządku, jednakże w moim przypadku proste włosy = krótsza świeżość, więc podejrzewam, że odżywka w postaci glutka z siemienia będzie stosowana raz na jakiś czas. Dlaczego są krócej świeże? Ponieważ nie związuje wtedy włosów, cały czas je poprawiam, zakładam za ucho, zaczesuję do tyłu... a to prowadzi do brudnych i przetłuszczonych włosów u nasady i na długości. Ewentualnie będę próbowała jakkolwiek wydobyć skręt, ale wątpię, że to się z nasionami lnu uda. Moje włosy potrafią być bardzo kapryśne. Włosy puszyły się przy deszczu, jednakże i tak wyglądały lepiej niż przed akcją. To co mnie zdziwiło, to było swędzenie głowy już w drugim dniu, więc postanowiłam wypróbować inny przepis na szampon... ale o efektach dalej.

Na noc nałożyłam więcej niż zazwyczaj. Standardowo olej kokosowy, siemię lniane od ucha do mniej więcej 4/5 długości włosów, na same końce glutek wymieszany z olejem z avocado. Rano z ogródka zerwałam pęczek owoców kaliny koralowej i gotowałam je około 10 minut pod przykryciem. Zapach kaliny roznosił się po całym domu! Według mojej mamy pachnie teraz apteką, a według mnie to po prostu miły zapach i mógłby się taki unosić cały czas :) Dlaczego kalina? W rosyjskich kosmetykach jest wręcz nagminnie używana, opisy mówią wprost: nawilża. I dlatego postanowiłam ją wypróbować!
Po ustalonym czasie zdjęłam z ognia i pozwoliłam wywarowi się ochłodzić. Połowę płynu wylałam do miseczki i schowałam ją do lodówki. Drugą połowę zostawiłam w garnczku i rozcieńczyłam z taką samą ilością wody. Potem umyłam pasma taką mieszanką: ciepła woda (ok. 180 ml), niecała łyżeczka sody, kilka małych płatków glinki ghassoul, 10 kropel aloesu zatężonego x10 i łyżeczka glutka. Po pozostawieniu na chwilkę mikstury spłukałam ją i wylałam na włosy rozcieńczoną kalinę. Zawinęłam w bawełnianą koszulkę, a potem pozwoliłam włosom wyschnąć. Głowa swędziała jedynie przy spłukiwaniu, później poleciało trochę włosów, jednak uważam tą ilość nadal za normę.

Efekt? Włosy sypkie i proste. Niestety nie spłukałam dobrze włosów (nie myłam ich głową w dół, a głową do tyłu) i mogę wyczuć osad w okolicy szyi i skroni. Końcówki domagały się nawilżenia, więc dałam kapkę oleju z avocado. Włosy u nasady bardzo fajnie uniesione, ale tępe... podejrzewam, że po nocy jak nie będą w lepszym stanie to zmoczę je w wodzie.

Jakość niektórych zdjęć proszę mi wybaczyć :) Włosy na tyle głowy delikatnie wilgotne, goni mnie czas, oj goni :) Okazało się, że przy grzywce nie dopłukało się do końca, dlatego taki biały osad.

Póki co rezygnuję z glutka na rzecz ponownej płukanki z kaliny przy następnym myciu.




Włosy zaraz po uczesaniu i po rozwianiu.



Zobacz to

11 komentarze

  1. Bardzo ładnie się prezentują! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio rzadko tu bywam i za każdym razem mnie dziwi, jak długaśne masz włosiska już, niesamowite :) soda nie niszczy Ci końcówek? Moje włosy za bardzo jej nie lubią, ale fakt, że mieszałam ją dotychczas z szamponem tylko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rosną malutkie, rosną i są moim oczkiem w głowie :D Nie wiem czy niszczy, ale były dziwnie suche i sztywne, to był mój pierwszy raz z sodą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem powinnaś je zakwasić po takim zabiegu płukanką z octem na przykład, żeby łuski domknąć, może by pomogło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne są :) Widać, że zadowolone!

    OdpowiedzUsuń
  6. ale fajny kolor włosow!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)

Zakaz kopiowania i rozprzestrzeniania zdjęć i tekstów bez zgody autora. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

Moja lista blogów

Subscribe