Z życia falowanych włosów
piątek, sierpnia 22, 2014
Cześć wszystkim :) Jakiś czas już chodzi mi po głowie myśl, by czasem opisać mniej lub bardziej upiększające zabiegi. Moja pielęgnacja nie jest jakoś specjalnie oryginalna, jednakże staram się, by moje włosy miały jak najwięcej nawilżenia, było ich jak najwięcej, a także skręt był o niebo lepszy od poprzedniego mycia. Niestety z biegiem czasu grawitacja zaczyna działać, a moje włosy zaczynają się prostować. Mimo to, będę dążyła do tego, by na nowo zaczęły się kręcić :)
Wieczorem nałożyłam na skalp 5 ml odżywki pokrzywowej Anna. Związałam w warkocz i poszłam spać. Rano ponownie nałożyłam Annę w takiej samej ilości. Włosy od nasady po kark nasmarowałam olejem kokosowym Vitaquell, a resztę olejem sezamowym Tao Tao. Zmoczyłam włosy i rozczesałam je. Umyłam pasma metodą kubeczkową: w butelce było 5 pompek mydła Alterra malwa i lawenda, 5 kropel aloesu zatężonego x10 i kilka płatków glinki ghassoul. Zostawiłam na parę minut na całej długości włosów, po czym spłukałam ciepłą wodą i nałożyłam na długość odżywkę Garnier awokado & masło karite. Przechodziłam 15 minut pod czepkiem. Zmyłam chłodną wodą, na długości lodowatą i odcisnęłam nadmiar wody, niestety, w zwykły ręcznik. Fale schły dłużej iż zwykle, bo aż 3 godziny...
... a efekt był taki. Włosy skręciły się o wiele ładniej niż ostatnio (ostatnio miałam prawie proste!), podejrzewam o to Garniera. Będę musiała odstawić chyba olej sezamowy na jakiś czas i znowu do niego wrócić. Ewentualnie stosować go raz na tydzień, bo zdaje mi się, że częste używanie go prowadzi do lekkiego puchu. Oprócz tego włosy bardzo miękkie w dotyku, sypkie przy nasadzie, przy grzywce bardziej odbite od nasady, gdzie na czubku są troszkę przylizane.
Kiedy będę miała zastrzyk gotówki pierwszą rzeczą jaką kupię będą nożyczki fryzjerskie. Stare, sklepowe nożyczki są już nie do użytku...
Jak się mają Wasze włosy? Nie kapryszą przy zmiennej pogodzie? :)
... a efekt był taki. Włosy skręciły się o wiele ładniej niż ostatnio (ostatnio miałam prawie proste!), podejrzewam o to Garniera. Będę musiała odstawić chyba olej sezamowy na jakiś czas i znowu do niego wrócić. Ewentualnie stosować go raz na tydzień, bo zdaje mi się, że częste używanie go prowadzi do lekkiego puchu. Oprócz tego włosy bardzo miękkie w dotyku, sypkie przy nasadzie, przy grzywce bardziej odbite od nasady, gdzie na czubku są troszkę przylizane.
Kiedy będę miała zastrzyk gotówki pierwszą rzeczą jaką kupię będą nożyczki fryzjerskie. Stare, sklepowe nożyczki są już nie do użytku...
Jak się mają Wasze włosy? Nie kapryszą przy zmiennej pogodzie? :)
18 komentarze
piękne masz włosy. Moje ostatnio kryzys dopadł
OdpowiedzUsuńO widzisz, to musiałam przeoczyć. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*
Proszę bardzo, w razie wątpliwości pytaj :)
OdpowiedzUsuńAż się uśmiechnęłam, jak zobaczyłam zdanie o nożyczkach :) Też tylko na to czekam!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że kokos i masło shea bardzo puszą moje włosy. Olej sezamowy - bez szału. Pozostaje mi sprawdzony olej z czarnuszki pod odżywkę, delikatny szampon, maska po myciu, a na suche już włosy odrobina olejku firmy Macadamia. Tak jest całkiem w porządku :) Choć do szału doprowadza mnie fakt, że włosy po lewej stronie są prawie całkiem proste, a te po prawej - spuszone i falowane...
Spróbuj używać innych olei i odżywek na tą spuszoną część.
OdpowiedzUsuńWyglądają na bardzo miękkie. A próbowałaś naostrzyć te stare przy pomocy igły? Czy są nie do użycia z innego powodu?
OdpowiedzUsuńOstrzyłam, nawet post o tym robiłam. Plastik przy dziurce na palec się złamał i nawet taśma czy super glue nie pomoże. Dodatkowo w domu każdy ich używa do własnych celów, więc wiadomo, że takie nożyczki już tak dobrze ucinać nie będą.
OdpowiedzUsuńJuż po cięciu i to chyba nawet w miarę równo. ;D
OdpowiedzUsuń:D Poproszę zdjęcie na blogu albo tutaj :D
OdpowiedzUsuńZdjęcie na pewno się pojawi, ale najpierw muszą wyschnąć, bo zostały rozpieszczone za to, że były takie dzielne. :D
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają! :D Brawo!
OdpowiedzUsuń3 godziny schnięcia to chwilka ;) Moje włosy po prawdziwym spa potrafią schnąć nawet 12 godzin, tzn. na drugi dzień nadal się jakby wilgotne i dopiero w połowie dnia można uznać je za kompletnie suche. Tak działają oleje, spowalniają utratę wody z włosa :)
OdpowiedzUsuńO, rozumiem:)
OdpowiedzUsuńAle miałam wrażenie, że z tyłu głowy są jeszcze wilgotne... chociaż już sama nie wiem :D Jakby miały mi schnąć 12 godzin to bym się chyba wściekła:)
OdpowiedzUsuńJak będę miała zastrzyk gotówki to kupię w końcu prawdziwie fryzjerskie :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety sezam się nie sprawdzał. Był za ciężki i często się nawet nie domywał...
OdpowiedzUsuńU mnie jest to samo, rzadko kiedy się domywa :( Ale będę z nim próbowała dalej.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)