Kallos COLOR - do włosów farbowanych z olejem lnianym i filtrem uv

wtorek, stycznia 06, 2015

*Dla przypomnienia*
Produkt testowany na włosach wysoko-średnio porowatych, z natury falowanych. Uwielbiają bogate kosmetyki.


Gdybym prowadziła kanał na youtube (a mam taką chęć, i to ogromną, ale póki co nie mam warunków) to przywitałabym Was hej moje kotełki! Uwielbiam koty tak bardzo jak uwielbiam moich czytelników :)

Ale dzisiaj nie będzie o kotach, a o powyższej masce Kallos, która jest moją pierwszą maską tej znanej firmy (!). Jest ona przeznaczona do włosów farbowanych. Nie wzięłam jej tylko z powodu jej przeznaczenia, a mianowicie jest coś jeszcze: chyba jako jedyna nie zawiera silikonów w żadnej postaci. Dodatkowo kolor iście pomarańczowy przykuł moje oczy, a promocja jaka widniała wtedy na Kallosy (szkoda, że akurat nie na omawianą maskę) zachęciła mnie bardziej. No i sam fakt, że nie miałam w swojej kolekcji jeszcze żadnego Kallosa sprawił, że ją wzięłam.


Aqua, Cetearyl Alcohol (emolient), Cetrimonium Chloride (substancja powierzchniowo czynna), Linum Usitatissimum Seed Oil (olej lniany), Citric Acid (regulator pH), Benzophenone-3* (filtr uv, bardzo niebezpieczny), Propylene Glycol (humektant), Parfum (substancja zapachowa), Benzyl Alcohol*, Methylchloroisothiazolinone*, Methylisothiazolnone* (niezbyt bezpieczne konserwanty).
substancje tytułowe
* klasyfikacja wg cosdna.com

Maska do włosów w kremie Kallos Color z olejem ziarna lnu i chroniącym kolor filtrm UV do farbowanych, łamiących się włosów. 
Dzięki zawartości odżywczych składników działających oleju ziarna lnu i chroniącego kolor filtra UV chroni włókna włosów przed szkodliwym wpływem środowiska.
Po zastosowaniu włosy na długo zachowują lśniący kolor. Stają się jedwabiste, miękkie w dotyku i łatwe do układania.
Stosować po umyciu, na wysuszonych ręcznikiem włosach. Po upływie 5 minut działania, spłukać.

wizaż.pl

Opakowanie Kallosa to jak zwykle litr kosmetyku, który wydaje się nie kończyć. A jednak. Bardzo lubię nakładać dużą ilość specyfiku, który ma bardzo krótki skład, ale i nawet kul(k)i tych bogatszych nie pogardzę. Kallos tutaj postawił na na prawdę gęstą maskę, który wręcz nie ma prawa wylecieć z dłoni.


Ciężko nie wspomnieć tutaj o zapachu, jaki wydziela Kallos. Gdy otwieram opakowanie (które swoją drogą jest niezbyt trwałe, co można wnioskować chociażby po wpisie Dzikiej Wózkowej) to aż mnie lekko wstrząsa. Mocny, ciężkawy, fryzjerski zapach to moim zdaniem cecha rozpoznawcza tego produktu.

Efekty jakie widzicie poniżej, to zmieszanie maski oraz odżywki Inecto kokosowej (która dawała podobne efekty co solo Kallos). Oczywiście wierzchnia warstwa jak zwykle prezentuje się bardzo dobrze, za to ta pod spodem już nie bardzo... Sama maska nie spełnia moich oczekiwań, W połączeniu z innym kosmetykiem jest na prawdę dobrze i nie muszę się włosów wstydzić. Nawet się ładnie pofalowały :)


Czy kupię ponownie? Na wakacjach zapewne tak, o ile nie znajdę lepszej maski z filtrem. Nie wiem dlaczego tak mnie ciągnie do produktów, które są tak znane, a mają tak krótkie składy. No nie wiem. Litr takiego słoju kosztuje w Hebe bodajże 10,99 zł, więc jak na pojemność takiej maski to nie jest tak źle w stosunku cena/jakość. Zużyję ją do emulgowania oleju... a w lecie kupię nową.

A Czy Wy lubicie maski Kallos? To była moja pierwsza maska od tej firmy i raczej ostatnia, ponieważ nigdzie nie widzę masek bez silikonów, a ta była (chyba) jedyna ;) 

Pozdrawiam, Wasza ruda panna :)

Zobacz to

35 komentarze

  1. u mnie ta maska jako jedyna z kallosów solo działa cuda. Wtedy włosy są miękkie, sypkie, mega błyszczące i ładnie się falują. Żałuję tylko, że kupiłam małe opakowanie, a do najbliższego hebe ponad 30km :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta maska na moich włosach dawała niesamowitą miękkość, tylko, że włosy mi się do niej szybko przyzwyczajały i musiałam ją odstawiać co jakiś czas...

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Hebe też mam taką odległość:D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. My się lubimy, choć mogłaby nieco lepiej dociażać - olej lniany nie należy jednak do moich ulubieńców ;);)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie nawet nie chciały sięprzyzwyczaić:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam co prawda jeszcze żadnego Kallosa, ale mam dziwne wrażenie, że nie dadzą efektu wow na moich włosach ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze można czegoś dołożyć:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja masek kallosa uzywam do emulgowania oleju i do pierwszego O w OMO :) jako maski są dla mnie zbyt slabe i nie widze efektów, a przetestowalam juz kallosa z olejem lnianym, kreatyną i algami.

    OdpowiedzUsuń
  9. To po prostu proste składowo maski, moje włosy przekonać się do nich nie chcą :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja póki co zużyję ją w połączeniu z innymi odżywkami i do emulgowania:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam kallosy, zawsze wracam do placenty jednak. Miałam jeszcze fruttę i carotę, całkiem fajne były, tylko zapachowo drażniące, chemiczne bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja na razie 2 Kallosy wypróbowałam: latte i silk. Oba dobrze wspominam, ale miałam wrażenie, że są dość lekkie i lepiej działały wymieszane z jakąś bardziej treściwą maską.

    OdpowiedzUsuń
  13. ja lubie mleczna,ale teraz mam tak duzy zapas masek ze nie szybko kupie sobie jakas kolejna z Kallos))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam tej maski, ale moje włosy uwielbiają olej lniany, więc pewnie by się sprawdziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam wersję latte marki kallos, tania dobra maska, prezentowany przez Ciebie produkt również jest ciekawy lecz nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie też ta zapachowo drażni. Bardzo :/

    OdpowiedzUsuń
  17. No właśnie ja ją wykończę mieszając z resztkami innych. Sama nie ma racji bytu. Ale i tak ją kupię, bo ma filtr UV, a na lato się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja właśnie cierpię na brak masek, wszystkie dobijają dna i są zrecenzowane :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja szukam masek i odżywek bez silikonów, a prawie wszystkie kallosy mają niestety silikony. I ta jedyna ich nie ma:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja z Kallos bardzo lubię maski, a najbardziej tą bananową.

    OdpowiedzUsuń
  21. Szkoda, że moja jednak nie....:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Powiem Ci, że chyba mnie skusiłaś na tą maskę, moje włosy uwielbiają olej lniany, a i filtrem nie pogardzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że nie sprawdza się u Ciebie lepiej. Dla mnie jest naprawdę dobra, choć zapach rzeczywiście jest mało przyjemny - kojarzy mi się ze (uwaga, wiem, że mam głupie skojarzenia zapachowe) stronami zapachowymi w katalogu avon, jakiś mało konkretny kosmetyczny zapach + woń papieru.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeśli Twoje włosy lubią to czemu nie:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dla mnie jest po prostu okropny, jak już dodają substancje zapachowe, to już lepiej by było, gdyby te substancje lekko neutralizowały zapach innych składników :/

    OdpowiedzUsuń
  26. Pokochałam maski Kallos, ostatnio kupiłam Kallosa bananowego, matko jak on cudownie pachnie <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie mialam jej i nie wiedzialam, ze jest bez silikonow, wiec jak bede miala okazje, to sie skusze ;) Ogolnie Kallosy srednio sie u mnie spisuja, ale warto sprobowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kallos bananowy niesamowicie przyciąga mnie żółtym opakowaniem. Ale się oprę. Bo silikonów na włosów nie chcę :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Warto warto, nawet jak się nie jest do końca przekonanym :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Z kallosa miałam jedynie latte :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie miałam żadnego z tych nowych kallosów ;-) chyba czas to zmienić. Mam ochotę na wersję czekoladową i jagodową

    OdpowiedzUsuń
  32. oj jakbyś go powąchała to bunt by ustąpił :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja mam Kallos Keratin, a ciekawi mnie Blueberry i Omega :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Zobaczymy jak sprawdzi się u mnie :) Niedługo zacznę go testować

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)

Zakaz kopiowania i rozprzestrzeniania zdjęć i tekstów bez zgody autora. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

Moja lista blogów

Subscribe