W poprzednim poście pisałam o tym, jak moje włosy straciły dość sporo na objętości przez holenderską wodę, dodatkowo moje ciało wygląda trochę gorzej niż źle, a dzisiaj mniej więcej napiszę o tym co mam zamiar z tym fantem zrobić. Bo ściąć włosy jest łatwo, przytyć także, a zadbać o to, by to wszystko było w równowadze i szło dalej jest trudno.

Mam taką cichą nadzieję na to, że do końca roku moje włosy znowu będą miały tyle centymetrów ile przed ścięciem... które popełniłam w pewien wtorek, bo z długości poszło aż 4,5 centrymetra. I to właśnie do końca roku mam zamiar przywrócić stan mojej czupryny sprzed wyjazdu - chodzi mi tutaj o chociażby minimalne zagęszczenie włosów, bym mogła ze spokojem stwierdzić, że wykonałam dobrą robotę :)

Przez następne cztery miesiące nie będzie żadnych recenzji odnośnie przyśpieszaczy wzrostu włosów, dlatego, że chciałabym stosować dosłownie wszystko na raz. Chciałabym zaatakować włosy od wewnątrz i zewnątrz, by miały niesamowitego kopa do wzrostu i grubości. Ciało chciałabym także trochę zachęcić do ruchu, a raczej już zachęciłam, bo chodzę na siłownię i posiadam wykupiony 3-miesięczny karnet co by się też lekko zmusić ;)

Nie chcę pisać dokładnie co będę brała, będę po prostu co miesiąc podsumowywała moje starania. Póki co aktualkę włosów mam zamiar opublikować pod koniec września, a tydzień potem już pierwsze podsumowanie moich starań. 

Blog teraz nie będzie blogiem stricte włosowym. Chciałabym wprowadzić parę wpisów na temat leków czy ich analizy, lub może wytłumaczyć Wam parę rzeczy, ale to przyjdzie z czasem :) Mam maleńką nadzieję, że się to uda. Wam także tego życzę. Miłej nocy!

źródło zdjęcia: freepik.com/free-photo/braid-and-sunset_771639.htm