Kosmetyki z Holandii #1: puder wet n wild [bare]

niedziela, września 27, 2015


Na wakacjach byłam w Holandii i o tym bardzo dobrze wiecie. Wiecie też o tym, że przywiozłam parę kosmetyków, które zarówno podbiły moje serce, jak i je lekko skrzywdziły. Dzisiaj o kosmetyku z pierwszej kategorii, który doprowadził do tego, że musiałam zrobić zapas, a i zachwycona jego działaniem podzieliłam się nim z Zielpy, która również ma coś na jego temat do powiedzenia :)

Porównuję ten puder przede wszystkim z moim ulubionym sypniakiem z Bourjois. Jestem fanką lekkich konsystencji oraz półtransparentnych i bardzo jasnych odcieni. Wet n wild na pewno ma grubszą fakturę, gdy nabiera się go na pędzel, ale nie przeszkadza to w aplikacji, bo proszek bardzo ładnie rozprowadza się po twarzy. Nie tworzy efektu mąki, daje matowe wykończenie, ale trudno oczekiwać, że jako sam puder pozwoli bardzo ograniczyć przetłuszczanie (umówmy się, że w cuda nie wierzymy). Krycie nie jest mocne, dla mnie to zaleta. Obawiałam się o odcień, że będzie zbyt ciemny, ale i z tym nie ma problemu. Raczej nie zapycha porów, nie tworzy niezdrowego, ziemistego efektu (mam na tym punkcie obsesję). Podsumowując: godnie zastępuje u mnie Bourjois.

Zielpy (zielpy.pl)

Puder kupiłam w sklepie Action za zawrotne 0,89 euro. Na przeróżnych stronach internetowych dochodzi nawet do 4 euro, co moim zdaniem i tak jest ceną zasłużoną, bo kosmetyk ten spełnia się w moim przypadku doskonale i każda cena jest dla niego dobra. Warto jednak szukać jak najniższej ceny i po prostu zrobić zapas.

Sam puder jest zawinięty w przeźroczystą folię, którą ledwo widać na zdjęciu; bez problemu można ją ściągnąć (w niektórych egzemplarzach była jednak mocno zaciśnięta). To co mnie najbardziej zauroczyło to właśnie ten design - karton, z którego jest zrobione opakowanie, trochę zieleni, po prostu eko - niemal od razu przyciągnął mój wzrok, mimo tego, że był ukryty w pudełkach na najniższych półkach. To co znajduje się wewnątrz to: lusterko,przeźroczysta folia, abyśmy mogli zobaczyć kolor pudru, sam puder i gąbeczka, której nie używam. Niestety nie ma podanego składu z żadnej strony, więc pozwolę go sobie skopiować z zagranicznych stron:

Mica, Zea Mays (Corn) Starch, Magnesium Stearate, Kaolin (biała glinka), Calcium Carbonate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (olej jojoba), Glyceryl Caprylate (emolient, emulgator), Aloe Vera (Aloe Barbadensis) Extract (ekstrakt z aloesu), Potassium Sorbate (konserwant), Glycine Soja (Soybean) Oil (olej sojowy), Iron Oxides, Titanium Dioxide, Ultramarines (barwniki).

Skład jest po prostu genialny, w pełni naturalny, jednak co wrażliwsze cery na wypryski mogą liczyć, ponieważ wg. cosdna zapchać Was mogą składniki podkreślone w składzie powyżej. Puder na bazie miki i mąki kukurydzianej to coś niespotykanego, dlatego warto go wypróbować i przekonać się na własnej skórze, czy jednak jest to puder dla nas. W składzie znajdziemy także filtr uv pod nazwą Titanium Dioxide i naturalne barwniki.
Zanim jednak przejdziemy do działania... pokażę Wam jak wygląda kartonowe pudełeczko i stopień zużycia pudru po trzech miesiącach użytkowania.



Niestety taka jest wada kartonów - szybko się brudzą, nawet gąbeczka się pobrudziła w maksymalnym tempie, mimo, że użyłam jej tylko jeden jedyny raz. Dla mnie jest to średnio wydajny kosmetyk - ostatni mój puder z BeBeauty miałam rok (bodajże puder HD) i spisywał się świetnie, jego ubycie było prawie niewidoczne. Niestety przy tym pudrze widać od razu jak go użyjecie. JEDNAK! Nie czepiajmy się produktu, który jest tak tani. Jak na nasze zarobki i porównania do typowo drogeryjnych pudrów ów kosmetyk spisuje się i wygląda całkiem dobrze!

Odcień jaki posiadam nazywa się Bare. Jest to chyba najjaśniejszy odcień jaki posiadam. Co najważniejsze - firma ta produkuje pudry różowe i żółte, moja wersja podchodzi pod cieplejsze tony. 

Sam kosmetyk na twarzy zachowuje się bardzo dobrze. Mam na tyle dobrze dobrany odcień, że w ogóle się nie odznacza. Mogę nawet dopatrzyć się dzięki niemu lekkiego rozjaśnienia podkładu, który obecnie używam, jednak nie wpływa mocno na odcień makijażu.

Efekt matujący pudru był bardzo trwały w Holandii, gdzie nakładałam go na gołą skórę bez ani grama makijażu, przy czym nie podkreślał absolutnie żadnych suchych skórek ani niczego w ten deseń. W Polsce, gdzie do mocniejszego makijażu jest potrzebny podkład, ten kosmetyk sprawdza się troszeczkę lepiej niż inne z tej kategorii. Podczas całego dnia wystarczy się przypudrować raz, ewentualnie dwa razy nosek i cieszyć się efektem matu :) Puder nie ma praktycznie krycia. Jest minimalne.

Póki co kończę pierwsze opakowanie. Drugie czeka w szufladzie na swoją kolej i coś czuję, że poproszę znajomą, aby przysłała mi paczkę pełną tego pudru... ;) A tymczasem do zobaczenia w następnym wpisie - będzie to prawdopodobnie aktualizacja moich włosów. Bye!

Zobacz to

0 komentarze

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)

Zakaz kopiowania i rozprzestrzeniania zdjęć i tekstów bez zgody autora. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

Moja lista blogów

Subscribe