Praktyki w aptece oczami przyszłego technika

sobota, stycznia 23, 2016

Końcem grudnia udało mi się zdobyć upragnione praktyki w pobliskiej aptece (swoją drogą to była 10 apteka, w której pytałam o możliwość ich odbycia!). Niezwykle miły pan kierownik (pozdrawiam) kiedy zadzwonił do mnie z wiadomością, że mam się stawić w pierwszy poniedziałek stycznia w aptece, byłam tak niesamowicie szczęśliwa, że bez stresu pojechałam na przekłuwanie skóry pod obojczykami (kto śledzi mojego instagrama ten wie :D).


W niedzielę przed pierwszym dniem byłam zarówno niesamowicie szczęśliwa jak i przerażona. Im bliżej było godziny 9 rano, tym mój mózg bardziej świrował i wymyślał najgorsze scenariusze.


Weszłam do apteki kilka minut przed 9, akurat był wtedy pan kierownik, więc troszkę było mi lżej na sercu. Po przejściu całej apteki wprost do jego biura byłam oczarowana niesamowicie dużą ilością różnorodnych leków.


Po krótkiej rozmowie wszystko wyszło na jaw. Fartuch mam mieć swój, a i przydałyby się jakieś buty na zmianę. I o ile o fartuchu nie pomyślałam, tak butów na zmianę zwyczajnie zapomniałam.


Pokazano mi szafkę, gdzie mogę zostawić rzeczy. Potem poszłam do kuchni razem z kierownikiem i wręczył mi na prawdę sporo recept, które miałam posegregować według określonego schematu. Po kilku minutach przyszła do mnie koleżanka, która również jest na praktykach i... na dodatek z mojej szkoły, tylko semestr wyżej.


Przez następne dwa tygodnie nasze praktyki wyglądały mniej więcej tak, że siedziałyśmy 2-3 godziny w aptece i wracałyśmy na mieszkania. W tym czasie przyjęłyśmy mnóstwo towaru, który trzeba było sprawdzić dokładnie, a mianowicie musiała się zgadzać liczba opakowań i data ważności. Bardzo często było tak, że kierownik zamawiał dużą ilość danego leku i trafiał do nas w kartonowym pudle. Musiałyśmy sprawdzić każde opakowanie. Raz zdarzyło się tak, że było 300 opakowań, a 40 jest z wcześniejszą datą. Moje oczy były wykończone po dwugodzinnym wpatrywaniu się w, wybitych na kartonikach, daty.


Bardzo często było też tak, że trafiały do nas szampony, odżywki, żele do skóry głowy. To był raj dla włosomaniaczki i... składomaniaczki? Od razu sprawdzałam co to za cuda, ale rzadko zdarzało się, aby trafiło się coś czego nie znam.


Oprócz sprawdzania faktur ze stanem faktycznym robiłyśmy także leki. W trakcie egzaminu na technika farmacji obowiązuje pełna sterylizacja - trzeba w odpowiedni sposób umyć dłonie, założyć rękawiczki, odważyć w dokładnością do trzech miejsc po przecinku dane substancje. Niestety rzeczywistość pokazuje inaczej, ale nie chciałabym tutaj pisać o tym więcej... Kilka linijek wyżej wspominałam też o receptach. Gdy przyszło parę recept, gdzie może jedna była drukowana, a reszta pisana, czasami komentowałam to tylko: what? Wiele razy się zastanawiałam co lekarz miał na myśli.


Niestety na zajęciach nawet nie zaczęliśmy robienia maści (a je przede wszystkim robiłyśmy w aptece), więc początkowo tylko się przyglądałam jak przygotować taką formę leku i jak obsługiwać maszynę do jego wyrobu. Ale uwierzcie mi, że kiedy w końcu nauczyłam się korzystać z unguatora żyję spokojniej w aptece.


A potem zaczęłyśmy siedzieć po 4 godziny, gdy przyszła z urlopu jedna z farmaceutek. Zostałyśmy wręcz postawione do pionu. W sumie nawet dla nas lepiej - więcej się nauczymy, będzie się wszystko zgadzać, a dzienniczek praktyk będzie fajnie uzupełniony.


Generalnie w czasie praktyk dowiedziałam się, że musimy być trochę wykorzystane i gdyby nie to, że jest zimno na zewnątrz to byśmy nawet i musiały okna umyć. Generalnie sprzątaczki.


O tyle dobrze, że nie stałyśmy przy kasie (nie mamy ani doświadczenia, ani kursu, a plan praktyk tego wymaga :o) i nie obsługiwałyśmy klientów. O ile większość, z tego co słyszałam, była na prawdę w porządku, tak zdarzali się ludzie, którzy wykłócali się o najdrobniejszą rzecz albo kłócili się dobre 15 minut i patrzyłam zza zaplecza na nich z przerażeniem.


Czy nadal chcę być farmaceutką? Chcę. Jeśli uzyskam ten tytuł będę nieziemsko szczęśliwa, a jeśli dostanę do tego pracę w aptece to moją radość będziecie słyszeli po drugiej stronie globu :)

facebook | google+ | instagram

Zobacz to

0 komentarze

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)

Zakaz kopiowania i rozprzestrzeniania zdjęć i tekstów bez zgody autora. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

Moja lista blogów

Subscribe