­

Farbowanie odrostów henną Eld + podcięcie

poniedziałek, lutego 23, 2015

Cześć Kochani, dzisiaj wpis pełen dobroci i zdjęć po ostatnich wpisach dość agresywnych z mojej strony, chodzi mi tu przede wszystkim o posty oskarżające dwie strony, które chcą od Was jak najwięcej pieniędzy. Póki co żadnego e-maila od nich nie dostałam, ale kto wie, może na mnie czychają zza krzaka ;) 

Pierwszą sprawą o jakiej chcę Wam powiedzieć jest dzisiejsze nawilżenie włosów :) Zestaw standardowy, czyli: olej neem na skalp, olej kokosowy od nasady do karku, na resztę dałam olej ryżowy z 10 kroplami gliceryny na porcję. Umyłam to wszystko mydłem Alterry z lawendą i biomalwą. Po zmyciu odcisnęłam włosy w bawełnianą koszulkę, która swoją drogą powoli zaczyna robić się mała :) Na włosy około 10 cm od skalpu wprasowałam maskę Kallos z olejem lnianym. Roztrzepałam włosy i zarzuciłam je na plecy. Wymieszałam hennę i rozpoczęłam nakładanie na odrosty. Nakładałam tym razem palcami, bo pędzelek zniknął w tajemniczych okolicznościach. Papkę trzymałam na włosach dwie godziny po czym zmyłam letnią wodą i nałożyłam jeszcze odrobinę Kallosa. Wyschły naturalnie.



Zdjęcie niestety z lampą, warunków póki co nie ma idealnych :) Bardzo ładnie się pofalowały, odkąd stosuję Kallosa z olejem lnianym jako b/s to włosy prezentują się o wiele lepiej niż jako d/s.

Powiem Wam, że smród jaki wydziela olej neem jest na prawdę... specyficzny. Mój TŻ określa go jako rybno-mięsny, ja natomiast czuję mocne przyprawy i niestety zapach ten pozostaje na włosach co prowadzi do tego, że TŻ średnio ma ochotę mnie przytulać :) No i ten zapach henny, podejrzewam, że ta mieszanka mojego bodyguarda zamroczy :D

Przy okazji podcięłam grzywkę, która rozdwaja mi się przeokropnie.

linia wyznacza koniec grzywki, a po prawej zakres cięcia (po przeczesaniu TT)
Powiem Wam szczerze, że różnicy wielkiej nie widać, a tym bardziej jak mi grzywkę spuszyło :) Pasmo kontrolne mówi mi, że mierzy tylko 28 centymetrów, co by znaczyło, że ucięłam aż 7... nie widać, na prawdę. Nie czuję aż tak tej szorstkości końców, ale nadal jakaś tam jest, mimo wszystko jest lepiej i czuję się z tym dobrze :)


W związku z tym, że narzekam na moją szybko rozdwajającą się grzywkę stwierdziłam, że zrobię dla siebie wyzwanie, które będzie miało na celu codzienne jej upinanie, aby nie przeszkadzała mi na co dzień i w ten sposób nie będę jej ciągle dotykała. W ten sposób załatwię dodatkowo sprawę fryzur i upięć grzywek :) Wyzwanie to będzie pod etykietą upinamy grzywkę :) Mam nadzieję, że się Wam to przyda, trzymajcie się ciepło :)

Zobacz to

Zakaz kopiowania i rozprzestrzeniania zdjęć i tekstów bez zgody autora. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Popularne posty

Moja lista blogów

Subscribe