Co nieco o glinkach
czwartek, lipca 11, 2013Cześć dziewczyny!
Około miesiąca temu miałam (z wygranej) trzy rodzaje glinek - to doprowadziło do tego, że bardziej się nimi zainteresowałam i w przeciągu tygodnia zjawiły się w moim pudełku glinki w różnych postaciach. Dzisiaj streszczę Wam listę glinek jakie posiadam i jakich się doszukałam w internecie.
Glinka biała (kaolin) - najpopularniejsza, wielofunkcyjna glinka. Jest bardzo delikatna i z tej racji polecana jest skórze suchej, delikatnej, wrażliwej i dojrzałej, przy czym do suchej i delikatnej proponuje się dodać olej zamiast wody. Ściąga pory, absorbuje nadmiar sebum i poprawia koloryt skóry. Jako, że ta glinka wpadła w moje łapska :> to wypróbowałam ją na włosy - lepszy efekt daje ghassoul :) Ale więcej dowiecie się na przełomie lipca/sierpnia, kiedy to już całkiem ją przetestuję ;)
Glinka Ghassoul - działanie glinki ghassoul polega na absorpcji zanieczyszczeń. Ma szerokie zastosowanie - można ją dać na twarz, włosy i ciało, czyli tak samo jak przy białej. Przy czym wydaje mi się, że Ghassoul oczyszcza mocniej niż biała - widać to po włosach.
Glinka Beloun - tak jak ghassoul jej działanie polega na absorpcji zanieczyszczeń. Posiada właściwości antybakteryjne i antyseptyczne. Przywraca skórze równowagę i zwęża pory. Polecana dla skóry wrażliwej i naczynkowej. Niestety nie mam jej w proszku, a w żelu, więc dokładnie jej zasług nie będę mogła ocenić. Na początku sierpnia się o niej dowiecie :)
Glinka żółta - polecana skórze tłustej, mieszanej i trądzikowej - odtłuszcza i matuje (potwierdzone :)), przyśpiesza gojenie ran i oczyszcza z toksyn.
Glinka zielona - ponoć najsilniej działająca z glinek. Ma bardzo dużo właściwości, m. in. pomaga złagodzić i zapobiegać zmarszczkom, dezynfekuje, koi i odżywia skórę. Nie próbowałam jej jeszcze, a mam w pudełku, więc myślę, że za jakiś czas wypróbuję :)
Glinka czerwona - dla cery tłustej i normalnej. Zapobiega rozszerzaniu się naczynek, łagodnie ściąga pory i oczyszcza z toksyn.
25 komentarze
ja używam od pół roku czerwonej i zauważyłam, że naprawdę świetnie działa na naczynka i zaczerwienienia. Nie można jednak dopuścić żeby zastygła nam na twarzy bo może poparzyć nam skórę.
OdpowiedzUsuńdziękuję za info, nie mogłam nigdzie doczytać dlaczego nie może glinka zastygnąć na twarzy :) :*
Usuńuwielbiam czerwoną i zieloną ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, fajna jest taka charakterystyka glinek w jednym miejscu :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej w takim razie kusi żółta.
Dziękuję, starałam się w miarę treściwie i krótko napisać.
UsuńPolecam, bardzo fajna z niej maseczka :D
Ja jeszcze nie miałam glinek, ale kiedyś chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńpolecam <3
UsuńGlinki to moja tajna broń w walce o piękną i oczyszczoną cerę, jestem absolutnie zakochana w zielonej firmy Organique, planuję już zakup kolejnej - Ghassoul :)
OdpowiedzUsuńAnomalia
:) Ghassoul jest świetna
UsuńMoja ulubioną z glinek jest biała :)
OdpowiedzUsuńmoją chyba też się stanie... :)
UsuńUżywam białej i różowej, obie bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńo, o różowej jeszcze nie słyszałam.. dzięki za info :)
UsuńDziękuję Ci za ten wpis - już wiem czego szukać, choć z zieloną się już znamy bo kiedyś używałam jej dość często do twarzy :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMiałam glinkę zieloną, ale jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła, a szkoda, bo liczyłam na oczyszczenie skóry :(
OdpowiedzUsuńzawsze możesz spróbować z innymi :)
UsuńMiałam glinkę zieloną, a teraz używam z morza martwego i błękitną glinkę kambryjską. Wszystkie są bardzo fajne.
OdpowiedzUsuń:) też tak uważam jak na razie :D
UsuńŚwietny glinkowy post :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie z innej beczki Kochana :) Przeczytałam w komentarzu u Kasi, który zostawiłaś :) o wcierce z czosnku, cebuli i kawy :) Można prosić o przepis na przyrządzenie?? :)))Będę bardzo wdzięczna :)))
wcierka składa się na jedną dużą cebulę, jeden duży czosnek i bardzo mocnej kawy. Cebulę i czosnek włożyłam do tzw. "siekacza", pokroił mi wszystko na maluteńkie kawałeczki, można też nożem, ale to trochę dłużej zajmuje :) to wszystko wsadziłam do słoika. Zaparzyłam kawy z dwóch czubatych łyżeczek, kawą zalałam cebulę i czosnek i zakręciłam słoiczek. Wstrząsywałam parę razy i po upływie około 6-8 godzin wcierka była gotowa. Wszystko odcedziłam, przelałam do butelki z atomizerem i dałam łyżeczkę spirytusu kosmetycznego, aby zakonserwować :) efekty są na prawdę niezłe (u mnie), w ciągu 5-7 dni urosły mi o pół cm :)
UsuńJa muszę zdecydowanie zakupić którąś z glinek :D
OdpowiedzUsuńA co do gęstości moich włosów, mam chyba najmocniejsze cieniowanie na świecie, a i tak tego nie widac :D
polecam <3
Usuńweź kobieto, jestem zachwycona twoją gęstością <3
uwielbiam glinki! niestety nie miałam okazji przetestować wszystkich ale zmienię to jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńOstatnio stosuję niebieską, jest bardzo delikatna i nwilżająca :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wszystkie komentarze :* Staram się na wszystkie odpisywać i zaglądać na Wasze blogi, nie musicie się reklamować :)